🪅 Miłość I Miłosierdzie Jezusa Opinie

Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa jest wspólnotą ludzi wierzących, którzy w łonie Kościoła Katolickiego, pragną żyć pełnią Ewangelii Miłości, otwartymi na powiew ognia Ducha Świętego, aby tak jak Maryja, Matka Miłości i Miłosierdzia głosić Miłość i Miłosierdzie Jezusa, naszego Pana poprzez modlitwę, słowo i Jezus zresztą jasno tego nauczał. Kiedy był zaproszony na posiłek przez faryzeusza, podeszła do Niego pewna kobieta, znana wszystkim jako grzesznica (por. Łk 7, 36-50). Namaściła olejkiem stopy Jezusa, obmyła je swoimi łzami i osuszyła swoimi włosami (por. w. 37-38). Zgorszonemu tym faryzeuszowi Jezus odpowiedział: „Odpuszczone miłość. LEKCJA RELIGII. Temat: Miłosierdzie Boże ratunkiem dla ludzi. święci. Pomódl się do Pana Jezusa dowolną modlitwą lub swoimi słowami w intencji zatrzymania epidemii koronawirusa w Polsce i na świecie. Witam Cię na naszej e-lekcji, zacznijmy modlitwą. uniwersalność postaw Jezusa jako nauczyciela miłosierdzia. Pogłębiona refleksja wybranych perykop Ewangelii prezentuje uczynki Jezusa, w których okazywane miłosierdzie jest związane z miłością do drugiego człowieka a nie jego krytyki czy potępienia. Słowa kluczowe: Miłosierdzie, Ewangelia wg. Św. Mateusza, miłość, uczynki Jeden z najbardziej zdumiewających przykładów Jezusa ukazującego miłosierdzie zamiast sądu miał miejsce, gdy cierpiał i umarł na krzyżu. Jak zapisano w Ewangelii Łukasza 23:32-34, nawet gdy został niesprawiedliwie ukrzyżowany jako przestępca, Jezus modlił się: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa, Czatachowa. 83 547 osób lubi to · 6087 osób mówi o tym. „Mów światu o Moim Miłosierdziu, o Mojej Miłości.” - Dz. św. Faustyny, 1074 Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi! 2 Kor 13:13 . A Pan (..) niech spotęguje waszą wzajemną miłość dla wszystkich. 1 Tes 3:12 . Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Miłosierdzie to jest taka reakcja na zło, która daje grzesznikowi to, czego mu najbardziej brakuje, to znaczy daje mu miłość i dobro. Człowiek jest zły, bo ma w sobie za mało dobra. Dlatego trzeba mu dać dobro. Człowiek grzeszy, bo ma w sobie za mało miłości. Dlatego trzeba mu dać miłość. Daniel Galus, wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa Nieprzeczytany post autor: Magnolia » sob kwie 30, 2022 6:17 am Przerażające jest to, że biskup stoi na straży wiary i nauki Kościoła w swojej diecezji, dzięki sukcesji biskupiej Kościół trwa nieprzerwanie od czasów Apostołów. Daniela GALUSA oraz grupy wiernych określających się jako „Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa”, a skupionych wokół tzw. Pustelni w miejscowości Czatachowa. Nie biorą także odpowiedzialności za skutki tychże wypowiedzi i działań, przypominając wszystkim wiernym o zobowiązaniu do stosowania się do obowiązujących Wspólnota Miłość i Miłosierdzie Jezusa. 7 kwietnia 2021 · Kochani! Od niedzieli 11.04.2021r. na naszym kanale na YouTube i tutaj na fb będziemy publikować Miłosierdzie w Nowym Testamencie wyraża się bowiem w osobie i działaniu Jezusa Chrystusa. On podejmuje się realizacji zbawczego planu Ojca i całkowicie go wypełnia. Miłosierdzie nowotestamentalne jest rozumiane uniwersalnie, nikt nie jest z niego wyłączony, chyba że sam sprzeciwia się łasce pochodzącej od Boga. RbpWQ. Joanna piszesz tak, jakby nie było innych wspólnot i innego źródła pomocy. Satysfakcja ? To jest wypatrzone myślenie, z góry zakładające podział, jak widać po wpisach na różnych forach członkowie MIMJ, że świat jest im wrogi i że ma satysfakcje: podział na MY ( znający prawdę i prześladowani) i Tamci którzy się nie poznali, nie dojrzeli do wielkiego dzieła włącznie z ludzie piszą, że może jest coś nie tak, to zarzuca się im pychę, brak pokory. Ile to razy członkowie wspólnoty pisali, że posłuszeństwo to podstawa a coś dziś wypisują na forach, na temat pisma biskupa Depo ( np. że jest niesprawiedliwy i nie równo traktuje swoje dzieci) . Pytanie skąd takie myślenie? Dlaczego nie ma zwykłej refleksji, zapytania siebie samych czy to wszystko co się dzieje we wspólnocie to na pewno Pan Bóg tak działa, to aby na pewno Duch św.? Skąd wiemy, ze o Daniel to co mówi jest prawdziwe, skąd on to wie? Dlaczego go tak gloryfikujemy, że nie można nawet jednego krytycznego głosu dopuścić. Dlaczego słowa biskupów uznajemy za atak złego na o. Daniela, a nie z głos samego Boga , który przemawia w imieniu Biskupa? Dlaczego rozpadają się rodziny i relacje? Czy Bóg chciałby, żeby jego chore dzieci były wystawione na widok publiczny wyły, tarzały się po podłodze i były traktowane jak cyrk dziwadeł? Gdzie ta miłość w tym i pokora?.Biskup Czaja zasugerował, że są tu znamiona sekty to mu się oberwało od wspólnoty. Biskup Depo jest Ojcem Diecezji, działa przez niego Duch Święty, jest namaszczony. Biskup działa z polecania Boga, widać, ze jest w kontakcie z innymi biskupami, którzy też się tej sprawie przyglądają od lat i podzielają jego zdanie ( spisek biskupów? Po co?), działa może powoli ale po to, żeby jeszcze większej krzywdy z tego nie było da ludzi, żeby spokojnie to poukładać, dał wspólnocie miejsc na spotkania i czas na zmiany. Jak widać, dziś musi prosić ludzi, żeby tam nie jeździli. Przecież nie chodzi tylko o to, że to pustelnik a ma wspólnotę. Dużo osób wyjdzie z tego wszystkiego poranionych, a i tak niestety wiele już takich jest. Można sobie zadać pytania dlaczego tego wszystkiego nie rozwiąże, czytając to co piszą członkowie MIMJ na forach odpowiedź jest dość jasna. Boży człowiek zawsze jest pewien wątpliwości, szuka prawdy rozmawia z innymi ( np. św Jan Paweł II), konsultuje, pyta Boga 100x czy to na pewno Twoja wola, daje też czas na poprawę i zmiany. Biskup też dał taki czas wspólnocie, czasem kosztem innych swoich dzieci, które przez tę wspólnotę ucierpiały. I dziś Ci ludzie może mogą mieć pewien rodzaj satysfakcji ale dość gorzkiej. Nie dajcie się zwieść plakatom, które promują „Miłość i miłosierdzie” twarzami aktorów. W pseudonaukowym dokumencie, objętym patronatem Prezydenta RP, sceny fabularyzowane zajmują ok. 35% projekcji, by resztę czasu wypełnić księżmi podającymi informacje do zdobycia na Wikipedii oraz opowieściami o opętanych staruszkach w hospicjach i opisach egzorcyzmów przeprowadzanych na 17-letnich włóczęgach. Wszystko wskazywało na to, że film „Miłość i miłosierdzie” (tu aż prosi się dodać „czyli czego w polskim Kościele jest tak mało”), będzie gniotem nie do obrony, i że nawet Prezydent RP, który objął produkcję swoim honorowym patronatem, tym razem będzie mógł z czystym sumieniem pójść z pierwszą damą i córką na komedię Woody’ego Allena. Spójrzmy tylko na trailer. W nim, Anna Kamińska odgrywa rolę św. Faustyny tak, jakby reżyser na planie chciał wykrzesać z niej świętość słowami „sepleń jakbyś rozmawiała językiem polskich węży i mruż te powieki, jak gdybyś starała się odczytać literki u okulisty. O! I nie zapomnij jeszcze o nieregularnym oddechu – wyobraź sobie, że właśnie otworzyłaś lodówkę pełną pająków”. Do tego dochodzi muzyka, która bardziej pasuje do filmu o dwóch szpiegach próbujących przejąć kontrolę nad lotniskowcem wyposażonym w głowice atomowe, a nie do produkcji o sympatycznej zakonnicy, której od czasu do czasu objawia się twarz Jezusa. Warto też dodać, że żyjemy w czasach, gdy patronat prezydenta dostają przesiąknięte teorią spiskową produkcje science-fiction z efektami specjalnymi zrobionymi przy użyciu programu Windows Movie Maker 2000 typu "Smoleńsk", a nie nominowane do Oscara produkcje Pawła Pawlikowskiego. Miałem więc nadzieję, że „Miłość i miłosierdzie” będzie polsko-martyrologicznym Danem Brownem z dziejowym spiskiem w tle i że nie będę mógł pozostawić na filmie suchej nitki. Prawie się pomyliłem, bo gdyby nie ostatnie 30 minut, ten film byłby przyzwoitą produkcją klasy „B” nadającą się do puszczania na obowiązkowych lekcjach religii w klasach 1 – 3. Bo hejtu w nim o dziwo nie ma. To samo można powiedzieć o jakiejkolwiek akcji i dynamice. Jest za to trochę o nie ocenianiu i niesieniu pomocy niezależnie od rasy, wyznania i złych uczynków, jakich mógł dopuścić się bliźni. I mielibyśmy produkcję gotową do zapętlenia na ekranach w Muzeum św. Faustyny w Płocku i wielki blockbuster dla szkolnych wycieczek, który co prawda nie przykułby uwagi ani wychowawców, ani dzieci, ale przynajmniej coś tam w tle o tym miłosierdziu i historii Polski dzieci by się dowiedziały. Niestety, ostatnie 30 minut seansu nie jest już dokumentem o życiu Heleny Kowalskiej oraz jej kultu Miłosierdzia Bożego, a staje się paranaukowym obrazem pełnym nachalnych opisów o opętanych kobietach w hospicjach i dzieciach z oddziału chorych na raka, które po operacjach dostają „cudownych krzyży na plecach”. Jestem pewien, że takie rzeczy wywołają u małego widza większą traumę, niż szalone oczy odtwórczyni głównej roli. Jezu, Nie Ufaj Trailerom Suchej nitki na pewno nie można pozostawić na dystrybutorach filmu, którzy świadomie wprowadzają potencjalnych widzów „z ulicy” w błąd, reklamując go wszem i wobec aktorami i scenami z części fabularnej. Otóż film „Miłość i miłosierdzie” nie jest filmem fabularnym, ale pseudonaukowym dokumentem stworzonym przez i dla gorliwych katolików, w którym po kilkunastu minutach seansu, młodość św. Faustyny opisuje abp Hoser. Pierwsza część filmu opisująca życie św. Faustyny od czasów jej młodości do chwili jej śmierci, ma w sobie najwięcej gry aktorskiej i jest zrealizowana na poziomie wyższej klasy serialu telewizyjnego z Polski. Scenografia przedstawia II RP jako miejsce nieskazitelnie czyste i schludne, niczym kuchnie w reklamach płynów do mycia naczyń, tylko że z rekwizytami pożyczonymi z Muzeum Wsi Kresowej. W tej części wybija się wymuszona gra aktorska Anny Kamińskiej, charakteryzująca się przede wszystkim mrużeniem powiek, jakby św. Faustyna była superbohaterem z komiksu i zaraz miała wystrzelić ze swoich źrenic wiązki laserowe. Do tego razić może nienaturalne seplenienie i oddech osoby dostającej orgazmu. Przy filmowej św. Faustynie, nawet Mark Zuckerberg wygląda na człowieka z krwi i kości. Ale rozumiem, że jakoś tę bliską „więź z Bogiem” Faustyny trzeba było oddać. Przygotować ludzkość do zbliżającego się Sądu Ostatecznego Bardzo zabawne są filmowe objawienia św. Faustyny, podczas których Jezus (Bartek Ziemniak) ukazuje się kobiecie w najmniej spodziewanych momentach. Ten daje zakonnicy questy, którymi Faustyna ma przygotować ludzkość do rychło zbliżającego się dnia Sądu Ostatecznego. Pierwszym questem jest natychmiastowe udanie się do klasztoru i położenie się na wznak przed ołtarzem. Później jest to namalowanie podobizny Jezusa opatrzonego słowami „Jezu, Ufam Tobie” i rozpowszechnianie szlachetnej idei Miłosierdzia Bożego, które miałoby polegać na pomocy potrzebującym. Podczas tych objawień, umęczonej twarzy Jezusa towarzyszy muzyka fletowa jak z "Kill Billa". Można by pomyśleć, że zakonnicy dane będzie zbawiać świat za pomocą różańca i katany, ale robi to pracą i dobrymi uczynkami. Taki przekaz szanujemy. Dobre uczynki św. Faustyny lepiej by się oglądało, gdyby nie jej dziwne oczy Foto: Kino Świat / Kondat-Media Momentów mogących bawić dorosłego widza jest więcej. Zakonnica z „części dokumentalnej” nieustannie zakłócająca dynamikę wątku fabularnego infantylnymi komentarzami - nazywa przewidzenie wybuchu II wojny światowej w latach 30. XX wieku jako „objawienie”, a udaną próbę przekupstwa ciecia kościelnego dwiema butelkami wódki i czerwońcem, jako „uratowanie obrazu w cudownych okolicznościach”. Dzieci zapewne rozbawi scena z roznegliżowanym księdzem-mentorem (Maciej Małysa) pozującym dla poirytowanego malarza (Janusz Chabior) próbującego odtworzyć Jezusa z widzenia Faustyny. Gdzieś w połowie filmu Faustyna umiera na gruźlicę, ale zostawia po sobie pamiętniki i dalej film jest nudnawym, ale w miarę dobrze zrealizowanym dokumentem o idei niesienia pomocy bliźniemu w ramach kultu Miłosierdzia Bożego oraz opisem całkiem nietuzinkowej historii oryginalnego obrazu pędzla Eugeniusza Kazimirowskiego. Wypowiedzi duchownych z całego świata (wszyscy z mniejszym lub większym powodzeniem silą się na amerykański akcent), przeplatane są archiwalnymi materiałami z lat okupacji tudzież ujęciami Białegostoku widzianego oczami drona. Miłosierdzie Boże wypędzi demony z ciał nastoletnich włóczęgów? Niestety, coś, co do pewnego momentu jest w miarę rzetelnym dokumentem, nagle staje się pseudonaukową propagandówką, która mogłaby się wyświetlić w proponowanych filmikach na YouTube, obok dzieł takich jak „rząd światowy manipuluje elektromagnetyzm umysłów za pomocą chemitrails” czy „chmury słuchają się gwiazd, czyli dlaczego nie szczepię swoich dzieci”. Wiara jest rzeczą dobrą, ale samotnym i psychotycznym 17-latkom, bardziej niż egzorcyzmy, pomogą psychiatrzy - tego film nie mówi Foto: Eugeniusz Kazimirowski / "Jezu, Ufam Tobie" Otóż niedawno, za pomocą komputera i ośmiu punkcików, ustalono, że cechy antropometryczne twarzy Jezusa z obrazu Kazimirowskiego, wykazują idealną zbieżność z twarzą Jezusa z Całunu Turyńskiego. Oczywiście w filmie nie ma mowy o tym, że całun najprawdopodobniej jest falsyfikatem z końca średniowiecza, mającym napędzać popyt na relikwie świętych. Za to ciągle się nam powtarza, że gorliwa modlitwa dzieci z oddziału chorych na raka pozostawia na ich plecach „cudowne krzyże” i że Miłosierdzie Boże pozwala wypędzać demony z ciał nastoletnich włóczęgów. Naciąganych przykładów boskich interwencji „na żądanie” podaje się wiele i wszystkie ucinają się, zanim zdążą się na dobre zacząć. Szkoda, bo przez nie, zamiast flegmatycznego, ale bezpretensjonalnego dokumentu o bezinteresownym niesieniu pomocy, dostaliśmy film o czarnej magii szalejącej po współczesnych oddziałach szpitalnych, z którą walczyć mogą tylko ludzie w czarnych sutannach. Zobacz także: Zapytaliśmy ludzi, jak definiują słowo "dziewczyna" 1 godz. 30 min. produkcja: Polska gatunek: dramat historyczny, religijny reżyseria: Michał Kondrat scenariusz: Michał Kondrat premiera: 29 marca 2019 (Polska) Opis filmu Nieujawnione dotąd fakty i odkrycia grupy ekspertów pozwolą nam poznać prawdę o wpływie Bożego Miłosierdzia na losy świata oraz potęgę przesłania, które Jezus przekazał ludzkości za pośrednictwem prostej polskiej zakonnicy, a dziś świętej, siostry Faustyny Kowalskiej. Obsada Kamila Kamińska, Maciej Małysa, Janusz Chabior, Piotr Cyrwus, Małgorzata Lewińska, Ewa Konstanciak, Remigiusz Jankowski, Jacek Borkowski Zwiastun 2019-03-30 21:04 Warto obejrzeć- film jest przeplatany ciekawymi i wzruszającymi świadectwami -mi się podobał Niesamowite jest to ile przeszkód musiała przejść św. Faustyna, bł. ks. Sopoćko, żeby wytrwać w tym co mieli wykonać- to mnie zawstydziło,bo ja się tak szybko poddaję albo jak coś robię to oczekuje od razu efektów i owoców swoich działań, a oni nie zobaczyli tego ale byli wierni swojemu posłannictwu. niezwykłe jest też to że Całun Turyński i obraz Jezusa Miłosiernego zbadane naukowo pokrywają się w 100 % - to pokazuje, że nie jest to przypadek. 43 13 2019-04-08 18:19 Ja też Jestem nikim,ale raz zobaczyłam postać Jezusa Chrystusa,oczywiście w głowie,ale jest to rodzaj jak na obrazie tylko do połowy klatki piersiowej bez jakie odebrałam to ,że kocha każdego sekundę i nigdy mają też zwykli ludzie. 7 1 2019-03-31 13:03 Trzeba zobaczyć Bardzo dobry film, dużo nieznanych do tej pory faktów (przynajmniej dla mnie). No i przede wszystkim wartościowy temat, żeby nie powiedzieć - najważniejszy! Przepiękna Kamila Kamińska jako siostra Faustyna, naprawdę wyglądała jak święta. Dobrze zainwestowane pieniądze. Sala była pełna! 40 13 2019-03-31 19:20 Pełna, bo jest jeden góra dwa seanse dziennie 3 lata 1 2 2019-04-06 21:10 Film ok 3 lata 1 1 2019-03-31 17:16 ...zasnęłam...a nie chciałam... 3 lata 13 31 2019-03-31 18:29 Miłość i Miłosierdzie Wspaniała forma filmu, może człowieka tylko ubogacić. Subtelnie i wzruszająco ukazane przesłanie Bożego Miłosierdzia. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy pracowali przy tej produkcji i wszystkim dzięki którym ten film mógł powstać. Wyszłam wzruszona i duchowo ubogacona. Wszystkim bardzo polecam. Wiem, że droga którą idę jest właściwa i nie ważne ile "Klerów" jeszcze nakręcą. 40 20 2019-04-01 14:10 Ale A co ma wspólnego Bóg i z urzędnikami kościoła,którzy są sługami zła i oddzielić dobro od wsadzać do jednego księża szlachetni i prawi Kaczkowski,Popiełuszko,mówiący zawsze prawdę biskup Pieronek i cała masa dobrych i oddanych Bogu Kler kapitalnie pokazał to co złe w nie generalizujmy tematu. 11 7 2019-04-04 01:55 A Kler nie ubogacil by ciebie ? 3 lata 3 5 2019-04-08 18:24 Hello Kler to bardzo dobry było o głupich i złych .O zwykłych ludziach w tu mamy tą pełną światła postać i wielu wspaniałych,rozwiniętych duchowo otaczających księży. 3 1 2019-04-01 00:24 Godny polecenia Film piekny. Dużo faktów o których nie wiedziałam. Wiele razy łzy płyneły. Jezu ufam Tobie! 34 10 2019-04-08 18:31 Ja też Nie wiem kiedy i jak ,popłyneły mi wychodziłam z kina tacy cudni ludzie wśród być dobrzy ,żeby dobro stanowiło tamę dla nas potrzebuje,musimy Go wspierać swoim sercem i dobrem. 5 1 2019-04-01 09:43 NIesamowity dokument ... ... obrazujący realizację Bożych planów względem ludzkości. Nieznane mi fakty zapisków ks. Michałą, historia malarza, spalenie dzienniczka, wykup obrazu ... zresztą cała historia od początku do momentu zatwierdzenia przez Kościół święta Miłosierdzia jest niesamowita. Mało o Rybnie - prawie wcale, a to też owoc tego, co Jezus mówił Faustynie. Dwa świadectwa dotknęły mnie osobiście, ponieważ jestem ich świadkiem na co dzień. Film wzruszający. Niesamowita obsada. polecam ! 26 11 2019-05-24 16:57 Dokument? 0 0 2019-04-02 08:57 Polecam, ale nie dla wszystkich:) Piękne treści film porusza... Wzruszający, dający nadzieję, będący drogowskazem... ale nie dla wszystkich...niestety Trochę dokumentu w nim,ale tak musi być, aby przedstawić świadectwa uczestników... Brawo! Więcej takich perełek:) 21 6 2019-04-04 12:14 Super Prawdziwa historia dla osób w każdym wieku. 18 8 2019-04-07 09:38 Bezedura Papką dla wierzących czasu nie zaprzątam 14 36 2019-04-08 18:26 Nie Odwrotnie masz klasyczną blokadę w głowie. 6 2 2019-04-14 16:18 Zaprzątasz, zaprzątasz, skoro to wchodzisz ;) 3 lata 4 1 2019-04-08 19:55 Cud Poszłam na film zdołowana i bez po filmie zdrowsza i uspokojona sił fizycznych i jest w tym filmie,idźcie moi kochani. 23 6 Portal nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Kina Film „Miłość i miłosierdzie” to dokument fabularyzowany. Mamy jednak prawo domagać się szacunku dla prawdy. Przyszło mi dzisiaj zmierzyć się z niełatwym tematem. Podjąć go jednak trzeba, gdyż rzecz dotyczy sprawy ważnej dla czcicieli Bożego Miłosierdzia, ale przede wszystkim dla prawdy historycznej. Chodzi o film „Miłość i miłosierdzie” według scenariusza i w reżyserii Michała Konrada, a konkretnie jednej w nim sceny: samobójstwa, które według autora filmu miał popełnić Eugeniusz Kazimirowski, malarz pierwszego, tzw. wileńskiego, wizerunku Jezusa Miłosiernego. Film ten obejrzałam jesienią 2019 roku, gdyż wtedy pokazywany był na Festiwalu Filmów Dokumentalnych „Kino z duszą”, którego jestem współorganizatorką. I przyznaję, że fabularyzowana scena z odbierającym sobie życie Kazimirowskim wzbudziła we mnie nie tyle poruszenie, ile zdziwienie. „Nie wiedziałam” – pomyślałam zaskoczona. Napisałam biografię św. siostry Faustyny i jeszcze dwie inne książki poświęcone kultowi Bożego Miłosierdzia, dużo na ten temat czytałam, dotarłam do wielu dokumentów archiwalnych, przeprowadziłam wiele rozmów, ale nigdy i nigdzie nie spotkałam się z informacją, że Kazimirowski odebrał sobie życie. Cóż, skończyłam na zdziwieniu. Inaczej zrobił Grzegorz Górny, również autor książek o Bożym miłosierdziu, który wiosną 2020 roku opublikował wywiad z bp. Henrykiem Ciereszką z Białegostoku, postulatorem w procesie beatyfikacyjnym ks. Michała Sopoćki. Z tej rozmowy, wciąż dostępnej w internecie, dowiedzieć się można, że nie ma żadnego dowodu na to, że Kazimirowski popełnił samobójstwo. Przeciwnie, dokumenty świadczą o czymś zgoła innym. Wpis w księdze zgonów w parafii farnej w Białymstoku, w której przed wojną mieszkał Kazimirowski, stwierdza, że zmarł on 23 września 1939 roku na zapalenie płuc i został pochowany dwa dni później, 25 września, przez miejscowego wikariusza ks. Stanisława Urbana. Co więcej, został pochowany w centralnej części cmentarza, co wówczas w przypadku samobójców nie było możliwe. Byli oni grzebani w niepoświęconej ziemi, w wydzielonej części cmentarza, najczęściej na jego obrzeżach. Od pewnego czasu dysponuję również skanem tego dokumentu. Dlaczego piszę o tym teraz? Z dwóch powodów. Po pierwsze, kilka tygodni temu, z okazji 90. rocznicy pierwszych objawień Jezusa o Bożym miłosierdziu s. Faustynie TVP1 wyemitowała film „Miłość i miłosierdzie”, ze sceną samobójstwa Kazimirowskiego. Po drugie, pytają mnie osoby, co z tą nieprawdziwą informacją zrobić. Jak zahamować jej rozpowszechnianie? Przypisywanie samobójstwa Kazimirowskiemu dotyka wielu czcicieli Bożego Miłosierdzia. Uderza niejako w samą ideę Bożego miłosierdzia, skoro Jezus zapowiedział s. Faustynie, że Jego wizerunek będzie naczyniem, przez które udzieli wielu łask, a malarz tego obrazu łaski owe odrzuca… Nie wiemy, oczywiście, co działo się w duszy Eugeniusza Kazimirowskiego. Mało o nim wiemy w ogóle – nie założył rodziny, nie miał dzieci, nie zachowały się pozostałe jego obrazy, zapiski czy wspomnienia innych osób. Informacja, jakoby był masonem (również podana w filmie), nie ma potwierdzenia w źródłach. Wiemy, że obraz malował od stycznia 1934 przez pół roku, że co tydzień przychodziła do jego pracowni (był sąsiadem ks. Sopoćki) s. Faustyna, by dawać wskazówki, jak powinien wyglądać Jezus na obrazie. Wiemy, że ks. Sopoćko wtajemniczył go w jakiejś części w objawienie s. Faustyny. Ona zaś prawdopodobnie gorąco modliła się za malarza i dzieło, które tworzył. Czy to wszystko, a przede wszystkim półroczna praca nad wizerunkiem Jezusa Miłosiernego, nie zostawiło w Kazmirowskim śladu? Oczywiście, tego też nie wiemy. To tajemnica między nim a Bogiem. I nie mamy podstaw, by wyciągać z niej jakieś wnioski. Mamy natomiast prawo domagać się szacunku dla prawdy historycznej, uczciwości wobec faktów. A te według źródeł archiwalnych i usytuowania grobu wskazują, że Kazimirowski nie popełnił samobójstwa. Film „Miłość i miłosierdzie” jest reklamowany jako fabularyzowany dokument. Oznacza to, że prawdziwe wydarzenia poddano procesom fabularyzacji. Rozumiem, że w tej formie scenarzysta i reżyser filmu ma prawo do subiektywnego wyboru wydarzeń z życia bohaterów, ma prawo do własnej ich interpretacji, a nawet do własnej wizji, jak pewne sceny czy rozmowy mogły przebiegać, ale, co ważne, nie w oderwaniu do faktów, lecz biorąc pod uwagę prawdziwe losy bohaterów. Słowo „dokument” w tej formie gatunku oznacza zaś, że autor nie ma prawa zmieniać faktów. Jeżeli tego dokonuje, to nie jest już dokument, ale fikcja – film fabularny, co najwyżej oparty na motywach prawdziwych wydarzeń. Nic więcej. Dlatego widzowie filmu „Miłość i miłosierdzie” powinni o tym wszystkim wiedzieć. Tego wymaga szacunek dla prawdy historycznej i dla samego Eugeniusza Kazimirowskiego, który sam nie może się już bronić.• Jesteś właścicielem tej firmy? Chcesz zarządzać stroną swojej firmy na naszym serwisie i móc na bieżąco aktualizować informacje, żeby wpływać na pozycję w wyszukiwarce Google? Zarządzaj stroną tej firmy Dodaj opinię Dziękujemy za dodanie opinii o firmie: Fundacja. Miłość i Miłosierdzie Jezusa. Po weryfikacji, wpis pojawi się w serwisie. Błąd - akcja została wstrzymana Opinie użytkowników Należysz do stałych klientów firmy? Skorzystałeś z usług sklepu lub instytucji po raz pierwszy? Pamiętaj o zostawieniu komentarza oceniającego jej jakość! Podziel się z innymi użytkownikami opinią na temat jakości obsługi i wykonania zlecenia. Twoja opinia liczy się dla nas i innych klientów. Postaraj się, aby Twoja ocena była obiektywna i zawierała wady i zalety wykonania usługi. W ten sposób przyczynisz się do rozbudowania naszego serwisu. Odkryj opinie innych użytkowników! Dodaj opinię jako pierwszy! Dodaj opinię Podziel się: Polecane artykuły

miłość i miłosierdzie jezusa opinie