🦀 Czy Linkin Park Się Rozpadnie
A: Linkin Park has won two Grammy Awards. They won Best Hard Rock Performance for their song “Crawling” in 2002 and Best Rap/Sung Collaboration for “Numb/Encore” with Jay-Z in 2006. Share this Fact: Discover 31 fascinating facts about Linkin Park, from their unique sound to their chart-topping hits and the band's incredible journey in
View community ranking In the Top 50% of largest communities on Reddit Tagesspiegel: Czy Grupa Wyszehradzka się rozpadnie? dw
After weeks of buildup, Linkin Park have officially debuted the previously unreleased Meteora era song "Lost." Much like what the group did to celebrate the 20th anniversary of their debut album
Kanał dra L. Sykulskiego https://www.youtube.com/channel/UCtibJbLUaWLQdtV0ffww3VwDr Leszek Sykulski w rozmowie porusza temat rosyjskiej geopolityki, któr
01 One step closer 00:00 02 Lost in the echo 02:35 03 Somewhere I belong 06:01 04 Given up 09:35 05 Papercut 12:44 06 Waiting for the end 15:
0 views, 1 likes, 0 loves, 1 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Linkin Park Forever: Czy tylko mi się tak nudzi ?? :cc / Chazzy
370 views, 39 likes, 5 loves, 1 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Bo szlachta słucha Linkin Park \\m/: Złapałam wczoraj korek od wody. Cieszyłam się na tyle, że odwożąca mnie mama
By Will Chalk. When Linkin Park singer Chester Bennington took his own life in 2017, most fans probably thought they would never hear new music from him again. But this weekend a new album
CZY ROSJA SIĘ ROZPADNIE?Gorące Pytania telewizji WPolsce.plGościem Aleksandry Jakubowskiej jest Jakub Maciejewski – prosto z Ukrainy!
Hey Hey :) Czy są tu obecni fani Linkin Park?^^ Ehh trudno się będzie przestawić na dzienny tryb życia od środy, nocne marki łapki w górę! /Xandra^^
1,8 tis. views, 99 likes, 23 loves, 77 comments, 18 shares, Facebook Watch Videos from wRealu24: Janusz Korwin-Mikke odchodzi z polityki?! Czy Konfederacja się rozpadnie? TYLKO U NAS!
Linkin Park released a 20th anniversary edition of Hybrid Theory in 2020, but this box set is “a different animal,” says Shinoda – mostly due to how much more material had been archived
BPNF. Po niezbyt udanym dla cs’owego [b] sezonie zarząd organizacji postanowił zmienić skład diametralnie. Wiadomo już, że poleciało trzech starych wyjadaczy, ale kto przyjdzie na ich miejsce? [b] miało apetyt na [b]f0resta[/b] :szwecja:, ale ten postanowił pozostać we [b]Fnatic[/b]. Chodzą słuchy, że robione są podchody pod graczy [b]NiP[/b], które również końcówki roku nie może zaliczyć do […] Po niezbyt udanym dla cs’owego [b] sezonie zarząd organizacji postanowił zmienić skład diametralnie. Wiadomo już, że poleciało trzech starych wyjadaczy, ale kto przyjdzie na ich miejsce? [b] miało apetyt na [b]f0resta[/b] :szwecja:, ale ten postanowił pozostać we [b]Fnatic[/b]. Chodzą słuchy, że robione są podchody pod graczy [b]NiP[/b], które również końcówki roku nie może zaliczyć do udanych, a jednak wciąż śmiało [b]NiP[/b] może uchodzić za najlepszy klan całego roku 2006. Z takimi osiągnięciami:[end] # 1st GP ESWC Sweden Pre-Qualifier – Czerwiec 2006 # 1st ESWC Swedish Qualifier – Czerwiec 2006 # 1st WSVG DreamHack – Czerwiec 2006 # 5-8th ESWC Finals – Czerwiec – Lipiec 2006 # 3rd / 4th Championship Gaming Invite – Lipiec 2006 # 1st World eSports Festival – Sierpień 2006 # 2nd Extreme Masters Swedish Qualifier – Sierpień 2006 # 1st NGL One – August 2006 -Sierpień 2006 # 1st KODE5 UK Qualifier – Sierpień 2006 # 1st Extreme Masters Swedish Qualifier – Wrzesień 2006 # 1st WCG Sweden Online Pre-Qualifier – Wrzesień 2006 # Qualified for EuroCup XIII Lan finals – Wrzesień 2006 # 1st WCG Sweden Qualifier – Wrzesień 2006 # 1st KODE5 Global Finals – Wrzesień 2006 # 2nd World Cyber Games 2006 – Październik 2006 # 1st CPL Nordic – Listopad 2006 # 7-8th WSVG Finals – Grudzień 2006 # 17th – 32nd CPL Winter – Grudzień 2006 Ale z drugiej strony, to właśnie [b]fnatic[/b] szło niemal krok w krok za [b]NiP[/b] – zobaczmy część wyników: # 2nd ESWC, # 3rd WSVG # 1st CPL Winter 2006 # 5-8th. Kode5 # 1st KODE5 Swedish Qualifier # 2nd NGL ONE # 2nd WSVG DreamHack # 1st The CPL Singapore 2006 Szczęśliwie dla [b]Fnatic[/b] i [b]f0rest[/b] nie uległ zakusom [b]SK[/b] i [b]Tentpole[/b] zmienił zdanie i postanowił grać dalej razem z zespołem, ale co dalej w takim razie z [b]NiP[/b] i [b]SK[/b]. Na dniach już powinniśmy wiedzieć, kto odejdzie, a kto zostanie? [b]Zet[/b] ponoć ma wylądowac w USA, a [b]Spawn[/b] i [b]Robban[/b] prawdopodobnie przejdą do [b] kto będzie piąty? I kto w takim razie pozostanie w [b]NiP[/b]. Może [b]Heaton[/b] zdecyduje się powrócić do gry?
Co ostatnie wydarzenia wokół wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej mówią o kondycji Unii Europejskiej oraz o pozycji Polski w UE? Jak może kształtować się przyszłość wspólnoty europejskiej w najbliższej przyszłości? Rozmawiamy na ten temat z Przemysławem Żurawskim vel Grajewskim. Co wybory przewodniczącego Rady Europejskiej mówią o pozycji Polski w UE? Jedni twierdzą, że wynik 27:1 na korzyść Donalda Tuska to kompromitacja i porażka dla naszego kraju, inni mówią, że jest to sukces, bo pokazaliśmy, że nie ulegamy unijnemu dyktatowi. Jaka jest prawda? Przemysław Żurawski vel Grajewski: Myślę, że nasza pozycja się nie zmieniła, tylko została uwidoczniona. Nie chodzi przecież o to, aby mieć jakieś fałszywe wyobrażenie o naszej pozycji, gdy tym czasem nie Polska nie miałaby wpływu na to, kto będzie jej kandydatem. Mamy wynik 27:1, ale przecież o wiele gorszy byłby wynik 27:0, bo wskazywałby on, że Polska milczy w sprawie swojego kandydata na szefa Rady Europejskiej, a decyzję w tej sprawie powierza innym podmiotom. To byłby sygnał, że Polska ma tak słabą pozycję, że nie jest w stanie nic zrobić. Rozwiązanie, jakie przyjął nasz rząd w tej kwestii, było więc jedynym możliwym? Moim zdaniem nie było innego wyjścia. Żadne szanujące się państwo nie może pozwolić na to, aby ktokolwiek inny, niż rząd tego państwa określał, kto jest jego kandydatem na ważne unijne stanowisko. Jest to co prawda niepisana zasada, niezawarta w traktatach, ale dotąd w UE była przestrzegana. Czy fakt pominięcia tej zasady nie jest niepokojącym sygnałem? Myślę, że jest to sytuacja niekorzystna dla samej Unii, bo żadne z państw nie życzy sobie wytworzenia tego typu obyczaju politycznego. Co decydowało o takim, a nie innym przebiegu tych wyborów? Ważny był tu kalendarz wyborczy w wiodących mocarstwach unijnych i zbliżające się wybory w Niemczech. Ewentualne odsunięcie Tuska od stanowiska w Radzie Europejskiej otwierałoby możliwość gry europejskich ugrupowań socjalistycznych o tę funkcję, a to z kolei byłoby niekorzystne dla Angeli Merkel w kontekście jej rywalizacji wyborczej z Martinem Schulzem, którego ugrupowanie idzie w górę w sondażach. Inne rozwiązanie byłoby Merkel nie na rękę, a pozostałe państwa Unii nie były zainteresowane debatą wokół stanowiska szefa RE, które w istocie nie ma wielkiej wagi. Pozostałym państwom UE nie opłacało się więc zbyt usilnie przeciwstawiać się Niemcom? Koszty ewentualnego starcia z Niemcami uznano w innych krajach za zbyt wysokie. Poza tym warto tu wziąć pod uwagę zdarzenie, które miało miejsce niedługo przed wyborami przewodniczącego Rady Europejskiej, mianowicie Komisja Europejska wycofała swój sprzeciw wobec finansowania ze środków publicznych węgierskiej elektrowni jądrowej. Możemy domniemywać, że była to „opłata” za zmianę stanowiska Węgier. Jakie skutki te wydarzenia mogą przynieść dla naszego kraju i jego pozycji w Unii Europejskiej? Trzeba jeszcze raz podkreślić, że alternatywą dla tego, co się stało, była zupełna kapitulacja i pokazanie, że Polska w ogóle nie interesuje się tym, kto jest jej kandydatem. Myślę też, że całą tę sytuację należy odpersonalizować. Wyobraźmy sobie bowiem, że we Francji w najbliższych wyborach zwycięża Marine Le Pen, w wyniku nowego europejskiego rozdania ustalony zostaje podział na europejskich socjalistów i tzw. radykałów, a jako kandydat z Polski na jakieś ważne stanowisko zostaje wskazany Janusz Korwin-Mikke. Wtedy można by spytać różnych państw, również obecnej polskiej opozycji, jak by im się taki pomysł podobał. Tworzenie podobnego rodzaju precedensów jest niebezpieczne, bo podważa suwerenność państw narodowych, a tym samym mandat demokratyczny. Czy zamieszanie wokół wyboru szefa RE może doprowadzić do zmian w przepisach unijnych dotyczących zasad tego rodzaju wyborów? Wydawałoby się, że sprawa jest zamknięta, jednak będzie ona mieć swój dalszy ciąg. Pewnym elementem dalszej gry i rezultatem całej tej sytuacji jest złożenie publicznej deklaracji, że wobec braku przejrzystości procedur dotyczących wyboru szefa Rady Europejskiej Unia będzie musiała to doprecyzować. Będziemy oczekiwali przyjęcia jakiś konkretnych reguł i byłbym zdziwiony, gdyby państwa członkowskie zgodziły się na zasadę, według której mogliby występować kandydaci niepopierani przez rząd ich kraju. Polskie tezy co do wad tych procedur powinny więc zostać potwierdzone. Czy jest coś jeszcze, co przemawia za słusznością strategii obranej przez polski rząd w sprawie reelekcji Donalda Tuska? Chciałbym też zwrócić uwagę na kolejną, fundamentalną sprawę. Warto pamiętać, że parę tygodni przed głosowaniem w sprawie Tuska wysłał on do szefów rządów i przywódców unijnych list, w którym w jednym szeregu przedstawiał Rosję, Chiny, ISIS i USA jako zagrożenia dla Unii Europejskiej. Tworzy to paradoks, bo Polska nie może jednocześnie popierać takiego stanowiska i zarazem budować NATO razem ze Stanami Zjednoczonymi, wzmacniać wschodniej flanki NATO i prosić o przysłanie wojsk amerykańskich do Polski. Jak można popierać człowieka, który deklaruje, że Stany Zjednoczone są niczym Rosja i Państwo Islamskie? Takie deklaracje muszą być dezawuowane, a tym samym nie wystarczy tylko powiedzieć, że nam się nie podobają, a potem i tak zagłosować na osobę wygłaszającą takie tezy. Ewentualne poparcie Tuska mogłoby więc mieć niekorzystny wydźwięk? Bez sprzeciwu Polski reelekcja Tuska funkcjonowałaby jako coś, co Polsce ofiarowano i z czego powinna się cieszyć, a w związku z tym idąc tym tokiem rozumowania, powinna wykazywać gotowość do ustępstw w innych wymiarach, bo przecież dostała przewodniczącego RE. Ta sytuacja nie zaistnieje, a bilansując straty i zyski minionych wyborów, trzeba brać pod uwagę to, co mogłoby się wydarzyć, gdyby polski rząd przyjął odmienne stanowisko. Podobne konsekwencje alternatywnego podejścia zostały uchylone, a moim zdaniem ich uchylenie stanowi zysk. Mówił Pan o potrzebie zreformowania przepisów i procedur unijnych. Ten sam problem podejmował Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla portalu Mówił tam również o potrzebie budowy Unii opartej na państwach narodowych i szanującej ich suwerenność. Czy realizacja tej idei jest możliwa? Myślę, że Unia Europejska albo pójdzie w kierunku zwiększenia znaczenia państw narodowych, albo się rozpadnie. Nie jest to kwestia przywiązania do jakiejś ideologii, tylko bardzo pragmatyczna kwestia wydolności całego systemu, na którym Unia się opiera. Ta wydolność zależy od uzyskiwania zdolności do zużywania zasobów wytwarzanych przez społeczeństwa. To musi się dokonywać z demokratycznym mandatem tych, którzy te zasoby zużywają. Innymi słowy Unia nie może przyjmować na siebie kolejnych zadań i ogłaszać kolejnych ambicji, których realizacja w państwach demokratycznych wymagałaby zignorowania woli wyborców. Czy można to wyjaśnić na jakimś przykładzie? Takim przykładem może być stabilizowanie finansów strefy euro. Nie zależy de facto ono od decyzji Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, a nawet Rady Unii Europejskiej, ale od decyzji wyborców niemieckich. Dlaczego? Bo to Niemcy są filarem finansowym całego tego systemu, a przedłużenie mandatu do rządzenia w Niemczech dla kanclerz Merkel, czy kogokolwiek innego nie zależy od żadnych wyborów europejskich, tylko od wyborów niemieckich. Podobnie np. obrona granic Unii nie zależy w istocie od samej UE, ale od decyzji państw położonych w określonych granicach. Unia powinna więc pamiętać, że jej fundamentem są państwa narodowe i ich obywatele? Trzeba pamiętać, że to nie jeden procent PKB, który jest w dyspozycji Unii, rozstrzyga o jej wydolności, ale zasoby państw narodowych. Te zasoby mogą być zużywane na realne cele strategiczne, ale tylko za zgodą elektoratów. A rzeczywiste wybory polityczne występują jedynie na poziomie narodowym. Przecież nawet wybory do Parlamentu Europejskiego odbywają się na tym poziomie i dopiero potem politycy łączą się w określone frakcje w PE. Żeby Unia mogła działać i osiągać cele, cele te muszą być akceptowane przez wyborców, a ci wyborcy muszą mieć realną zdolność do udzielenia rzeczywistego mandatu politycznego. Jakie drogi stoją więc dziś przed Unią? Unia Europejska może dalej próbować się integrować ponad narodami, co jest jednak złym rozwiązaniem. Z takim procesem mamy do czynienia od 2005 roku, kiedy to w referendach we Francji i Holandii odrzucono traktat konstytucyjny UE, a potem po drobnych kosmetycznych zmianach przeforsowano go już bez konsultacji społecznych i referendum. To da się robić, można podobnie działać np. w odniesieniu do Greków, teatralizując ich wybory parlamentarne. Jak to mówił jeden z niemieckich ministrów, niezależnie od wyniku wyborów Grecja ma wykonywać program naprawczy finansów ustalony w Brukseli. Wobec mniejszych państw takie postępowanie może działać przez jakiś czas, ale to nie może być permanentne. Pójście drogą większego szacunku dla suwerenności państw wydaje się więc nieuniknione? Możemy w tym miejscu odwołać się do historii i powstania Stanów Zjednoczonych. Jakie były ich początki? Powstały dlatego, że amerykańscy koloniści byli opodatkowywani na mocy decyzji ciał, w których nie byli reprezentowani, czyli parlamentu w Londynie, do którego nie wybierali swoich przedstawicieli. To wskazuje, że wyjęcie spod władzy parlamentów narodowych decyzji odnośnie do podatków, czy jakiegokolwiek innego zasobu wytwarzanego przez obywateli nie jest dobre. Ta droga na końcu prowadzi do buntu. Takie bunty mogą mieć miejsce w Europie? Rozważając ten problem, trzeba wskazać zaistniały już przypadek Brexitu. Przez wielu komentatorów został on skwitowany jako bunt populistyczny. Ale jeżeli w najstarszej europejskiej demokracji dochodzi do czegoś takiego, musi to mieć jakąś przyczynę. Takie płytkie analizy problemów, które doprowadziły do Brexitu są groźne w kontekście rozwiązywania podobnych kryzysów w przyszłości. Unia Europejska powinna położyć nacisk na poszanowanie suwerenności państw członkowskich, bo dalsze przekazywanie kolejnych obszarów decyzyjnych do centralnych instytucji UE nie wybieranych przez elektoraty państw członkowskich wiedzie do rewolucji. Gdy nie można zmienić rzeczywistości za pomocą kartki wyborczej, zaczyna się ją zmieniać na ulicy. Podsumowując, dla Unii istnieją tylko dwie drogi – albo poszanowanie suwerenności narodów, albo śmierć? Jeżeli nic się nie zmieni, będzie to podłoże do prowokowania kolejnych buntów, kolejnych „brexitów”, aż po rozpad Unii Europejskiej. Oczywiście istnieje scenariusz, według którego stworzy się dyrektoriat, który zaprowadzi polityczną i gospodarczą potęgę i przez pewien czas będzie panował, ale jak powiedział amerykański prezydent Lincoln: „Można oszukiwać niektórych ludzi przez pewien czas, ale nie można oszukiwać wszystkich przez cały czas”. Takiej polityki jak obecnie Unia nie może prowadzić w nieskończoność, bo zakończy się to katastrofą, a na tym przecież nam nie zależy. A co by się stało, gdyby katastrofa jednak nastała, a Unia się rozpadła? Alternatywą dla Unii jest system zbliżony do Kongresu Wiedeńskiego. Zresztą plany Unii wielu prędkości, o których słyszymy, to de facto plany grożące wytworzeniem jakiegoś rdzenia decyzyjnego, pewnego rodzaju koncertu mocarstw starej Unii skoncentrowanej pod hasłami „antytrumpizmu” ze Stanami Zjednoczonymi, a tym samym dogadującej się z Rosją ponad głowami Europy Środkowej. To byłaby realizacja scenariusza putinowskiego – rdzeń, który pouczałby nasz region, aby siedział cicho, byłby skonfliktowany z USA i otwarty na współpracę z Rosją. Ten czarny scenariusz niestety nie jest wykluczony. Źródło:
Nawet jeśli rządzącej w Katalonii partii umiarkowanych nacjonalistów z CiU zabraknie kilku głosów do absolutnej większości w parlamencie regionalnym, co przewidują sondaże, niedzielne wybory są trudnym wyzwaniem dla walczącego z kryzysem rządu w Madrycie. Jeśli większość wyborców zagłosuje na zwolenników secesji Katalonii od Hiszpanii, w ciągu czterech lat ma się tam odbyć referendum w tej sprawie. Rządząca w Katalonii partia Konwergencja i Związek (Convergencia i Unio - CiU) doprowadziła do ogłoszenia wyborów na dwa lata przed terminem po tym, jak rząd centralny odmówił Katalończykom rozszerzenia ich autonomii budżetowej. Mariano Rajoy, premier i przywódca rządzącej w Hiszpanii od roku konserwatywnej Partii Ludowej (PP), skłonny do ograniczania w imię walki z kryzysem autonomicznych uprawnień poszczególnych regionów kraju, alarmuje, że "Katalonia idzie w stronę secesji". Artur Mas, ambitny premier Katalonii i przywódca największej partii katalońskiej CiU, dowodził w telewizyjnej debacie na cztery dni przed wyborami, że samodzielna Katalonia potrafi skuteczniej walczyć z kryzysem, niż jako kraj wchodzący w skład państwa hiszpańskiego. "Katalonia domaga się pieniędzy, które wypracowuje!" - powtarzały w swych nagłówkach katalońskie dzienniki postulat premiera. "Z tytułu podatków Katalonia odprowadza co roku do Madrytu 70 miliardów euro. Z tych pieniędzy powraca do Katalonii tylko 28 miliardów euro, podczas gdy (podobnie, jak w całym państwie) 50 proc. młodych ludzi nie ma pracy (...), 225 0000 katalońskich dzieci może liczyć tylko na jeden posiłek dziennie" - oświadczył w kampanii sojusznik CiU, kandydat do regionalnego parlamentu z ramienia ruchu Katalońskiej Solidarności na rzecz Niepodległości, Alfons Lopez Tena. Artur Mas, który odrzuca zasadę hiszpańskiej solidarności międzyregionalnej, przedstawiał w czasie kampanii wyborczej wizję Katalonii jako niezależnego państwa "prawdziwie europejskiego". "Naszym parasolem jest Europa, a nie państwo (hiszpańskie) - mówił. - Hiszpania nie wypromuje nas w świecie, Europa - tak". Sugerował też, że jako najnowocześniejsza część Hiszpanii, samodzielne państwo katalońskie ma szanse znaleźć się w czołówce "najbardziej konkurencyjnych gospodarek świata", takich jak Szwajcaria, Szwecja, Finlandia i Dania. Rządząca Partia Ludowa, którą politycy CiU oskarżali w toku kampanii wyborczej o prowadzenie w kraju kampanii dyskredytacji towarów katalońskich, nie pozostaje dłużna. Spot telewizyjny sfinansowany przez PP ostrzega Hiszpanów zamieszkałych w Katalonii, że ich kastylijskie nazwiska znikną i zostaną "skatalonizowane". Partia Rajoya wysuwa wobec administracji katalońskich "secesjonistów" długą listę zarzutów: Generalitat de Catalunya (rząd kataloński)zmarnował miliony euro w związku z bankructwem linii lotniczych Spanair, wyrzucał pieniądze na finansowanie prywatnych, francuskich szkół, jakby mu nie wystarczyło to, że szkolnictwo w regionie jest w większości katalońskie, a język kataloński uznany został tam za oficjalny. "Zamykacie szpitale i sale operacyjne, a wydajecie miliony euro na otwieranie na świecie katalońskich +ambasad+" - pisał pod adresem Generalitat monarchistyczny, konserwatywny dziennik madrycki "ABC". Od kilku miesięcy atmosfera sporu między Barceloną a Madrytem rozgrzewa się z dnia na dzień. Kampania na rzecz usamodzielnienia się Katalonii nabrała rozmachu od czasu gigantycznej demonstracji zwolenników niepodległości Katalonii 11 września tego roku. Od 800 tysięcy do półtora miliona ludzi (według różnych szacunków), pod trójkolorowymi, pasiastymi sztandarami katalońskimi i z wypisanymi na transparentach hasłami "Catalunya is not Spain" i - w języku katalońskim - "Jesteśmy nowym państwem Europy" - zablokowało centrum Barcelony. Organizatorem było formalnie Katalońskie Zgromadzenie Narodowe, ruch powołany do życia zaledwie dwa miesiące wcześniej z inicjatywy CiU. Po tej demonstracji ogromne pieniądze zaczęło zarabiać dwóch katalońskich przedsiębiorców, którzy wylansowali nową modę: linię "patriotycznej" odzieży, koszulki z katalońskim herbem na piersiach i napisem "Freedom". Sondaże przedwyborcze oceniają przywódcę CiU Artura Masa jako najpopularniejszego katalońskiego polityka: 4,95 pkt w pięciopunktowej skali. Przewodnicząca katalońskiej organizacji Partii Ludowej (PP), jeden z najbardziej doświadczonych polityków hiszpańskich, Alicia Sanchez Camacho, uzyskała 2,14 pkt. Sondaż przeprowadzony przez CIS, Rządowe Centrum Studiów Socjologicznych, na kilkanaście dni przez wyborami dawał CiU 63-64 mandaty, podczas gdy absolutna większość parlamentarna to 68 mandatów. Drugie miejsce, z 19 mandatami, może uzyskać Zjednoczona Socjalistyczna Partia Katalonii. Po wewnętrznym kryzysie postanowiła poprzeć w wyborach tendencję do dalszego uniezależniania się Katalonii, wskazując jednak jako najlepszą opcję "federalizację państwa hiszpańskiego". Republikańska Lewica Katalonii może liczyć na 17 mandatów, a rządząca w Madrycie PP - na 16-17 miejsc. Partia Iniciativa de Catalunya zdobyłaby 11 mandatów, antysecesjonistyczne ugrupowanie Ciutadans (Obywatele) - 7, a niezależni z partii Solidaritat - 1 mandat. Bodaj najlepiej ilustruje poczucie przynależności narodowej mieszkańców Katalonii ankieta przeprowadzona w tych dniach przez CIS. 49,4 proc. jej uczestników deklaruje się jako "bardziej katalońscy niż hiszpańscy", albo "tylko katalońscy". "Równie Katalończykami jak Hiszpanami" czuje się 37,6 proc. wyborców katalońskich. Tylko 5 proc. uważa siebie za "bardziej Hiszpanów niż Katalończyków". 5,8 proc. to w Katalonii wyborcy, którzy czują się "wyłącznie Hiszpanami". Na parę dni przed wyborami katalońscy politycy z PP sugerowali w rozmowach z CiU, iż rząd centralny gotów jest rozważyć ewentualność zmniejszenia o połowę wkładu Katalończyków do budżetu centralnego. Być może więc zarysowuje się możliwość kompromisu. Bardziej umiarkowani katalońscy politycy przyznawali zaś w przeddzień głosowania, że po wyborach wiele będzie zależało od tego, czy Madryt zasygnalizuje chęć powściągnięcia swych dążeń do ponownego centralizowania władzy. Polityka ta - ostrzegali - zagraża bowiem jednej z najważniejszych zdobyczy "defrankizacji Hiszpanii": szerokiej autonomii uzyskanej przez regiony w toku 35-letniego procesu transformacji demokratycznej zapoczątkowanego po śmierci gen. Franco.
Przed chwilą poznaliśmy datę końca świata. Planetoida, która zmierza w kierunku Ziemi waży 77 mld. ton. Przed chwilą zajrzeliśmy do „Dziennika Zachodniego” i tam właśnie poznaliśmy datę końca świata. Być może tym razem nie jest to artykuł sezonu ogórkowego, gdyż „DZ” powołuje się na amerykańską agencję kosmiczną NASA. O grożącej nam zagładzie bębnią także inne gazety oraz telewizja i radio – również za granicą. NASA wypatrzyła asteroidę Bennu. Ta znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Prawdopodobieństwo zderzenia ocenia się jako „duże”. Jeśli Bennu zderzy się z Ziemią, nastąpi to 25 września 2135 r. Ma ona pół kilometra średnicy i waży te wspomniane 77 mld. ton. Jeśli zetknie się z powierzchnią Ziemi, nasza planeta może się nawet rozpaść. Bennu została odkryta w 1999 r. Podobnie jak nasza Ziemia, tak i Bennu okrąża Słońce. Niestety, jej orbita krzyżuje się z orbitą Ziemi. Do Ziemi groźna planetoida ma się zbliżyć aż ośmiokrotnie na przestrzeni lat 2169-2199. NASA wymyśliła plan awaryjny. Proponuje wysłanie w kierunku Bennu 8 głowic jądrowych, by w ten sposób przestawić ją na inny tor lotu – bardziej odległy od Ziemi. ***Wchodź bezpośrednio na naszą www. Niczego nie przeoczysz. Facebookowiczów zapraszamy do wchodzenia bezpośrednio na fanpage i do utworzonej przez nas grupy – jej członkom wyświetlają się wszystkie nasze facebookowe posty. Jeśli uznasz, że warto, udostępnij tę publikację innym. Dziękujemy. Ilustracja przedstawia sekwencję zdjęć radarowych NASA / JPL-Caltech.
Czyta się kilka minut "Jeszcze Europa nie zginęła, póki my żyjemy - tak brzmiał komentarz jednego z wysokich brukselskich urzędników, gdy dostarczono mu tłumaczenie rządowego exposé nowego premiera Jarosława Kaczyńskiego. Cztery elementy tego wystąpienia zwróciły uwagę unijnego polityka: że Polska myśli o budowie elektrowni jądrowej; że premier nie wspomniał o sąsiadach Polski; że zapowiedział dominację interesu narodowego. I wreszcie, że zdefiniował, na czym polega jego filozofia wspólnotowego myślenia: pieniądze z Unii nam się należą, bo tak chciała historia, a wykorzystane będą dla wzmocnienia pierwiastka narodowego. - To nie jest program pogłębionej integracji europejskiej - powiedział mój rozmówca. Co oznacza, że Polska pozostaje nie tylko poza debatą nad przyszłością Unii, ale że do debaty tej wrzuca elementy, które przesądzą o jej izolacji. - Nastawiamy się teraz na dłuższą absencję Polski w europejskiej dyskusji - mówił dalej ów brukselski urzędnik. - Zatem najważniejsze sprawy musimy wziąć we własne ręce i tym bardziej poważnie zająć się poszukiwaniem instrumentów,... DZIĘKUJEMY, ŻE NAS CZYTASZ! Żeby móc dostarczać Ci więcej tekstów najwyższej dziennikarskiej próby, prosimy Cię o wykupienie dostępu. Wykup i ciesz się nieograniczonym zasobem artykułów „Tygodnika”! Masz już konto? Zaloguj się Dostęp trzymiesięczny Przez 92 dni będziesz mieć dostęp do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. Dostęp miesięczny Przez 31 dni będziesz mieć dostęp do wszystkich treści - każdej środy do bieżącego wydania oraz do stale powiększającego się archiwum. Napisz do nas Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@ . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie. Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy! Podobne teksty Newsletter © Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
czy linkin park się rozpadnie